czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 2 - Percy - nowa przepowiednia



               Miałem okropny dzień nawet przed usłyszeniem przepowiedni. Pokłóciłem się z mamą, już nawet nie pamiętam o co, jakiś pegaz o mało co mnie nie stratował, w lodziarni zabrakło mojego ulubionego sorbetu, pięć razy z rzędu przegrałem z Clarisse w walce na miecze i spowodowałem wybuch jakiegoś sklepiku w centrum. Zdecydowanie nie był to rozkoszny poranek. A gdy wypiłem trochę nektaru, przywitałem się z Mrocznym i spotkałem moich przyjaciół, myślałem, że wreszcie jest dobrze, Katie, grupowa od Demeter przyszła do mnie i powiedziała o tej tajnej naradzie. Narady w Obozie Herosów polegały na tym, że przedstawiciele każdego z domków oraz Chejron siadali wokół stołu do ping ponga i próbowali omawiać poważne kwestie. Usiadłem obok mojej dziewczyny, Annabeth i złapałem ją za rękę. Tym razem była tam też Rachel Dare, obozowa wyrocznia. Gdy ją zobaczyłem wiedział już, że będzie źle. To znaczy, nie zrozumcie mnie źle, lubiłem Rachel, ale zdecydowanie nie lubiłem przepowiedni. Zazwyczaj nie wróżyły one dobrze. Nawiasem mówiąc, zastanawiałem się, dlaczego tyle przepowiedni mówi o śmierci i zniszczeniu, a żadna nie jest o czymś przyjemnym, na przykład o niebieskich ciastach. Tak czy owak, Rachel miała właśnie powtórzyć przepowiednię, gdy drzwi się otworzyły i wparowała przez nie moja młodsza kuzynka, Lena.
 - Hej! Słyszałam, że tu jest narada! To prawda? No, zresztą przecież widzę – wypaliła. – Chejronie, coś się stało? Coś jest nie tak? Bo Lacy powiedziała mi, że mam tu przyjść i że to podobno ściśle tajne, coś bardzo poważnego, sprawa życia i śmierci i tak dalej. No, w zasadzie usłyszała to od Drew, a ta mogła jak zwykle koloryzować, ale… - Dziewczynka przerwała czując na sobie wzrok Drew, domkowej od Afrodyty. Należała do najbardziej nielubianych obozowiczów, ale była święcie przekonana, że jest najpopularniejsza. – To znaczy… -  Lena zamilkła, usiadła pomiędzy Katie a Rachel i potoczyła pytającym wzrokiem po wszystkich zebranych.
 - O co chodzi? – zapytała w końcu.
 - Rachel wygłosiła przepowiednię – wyjaśnił Travis Hood, syn Hermesa.
 - Jaką? – przestraszyła się dziewczynka.
 - Nie wiemy – warknęła Clarisse od Aresa. – Jak przestaniecie gadać to nam powie. – Lena przewróciła oczami, ale już się nie odzywała. Wszyscy spojrzeli na Rachel, która potrząsnęła rudymi lokami.
 - Misję, co skończy się zniszczeniem
   Podjąć należy nieodwłóczenie.
   Tam, gdzie niegdyś nie było nocy
   Wojna się zacznie, a świat się skończy.
   Z tych co wyruszą nie każdy wróci,
   Co z prochu powstało w proch się obróci,
   W przegranej walce staniecie do boju
   Król straci moc swojego żywiołu
   Powstanie upadły, upadnie potężny,
   Zdrada i zagłada rozetną swe więzy.
   Nie widzicie broni, która jest tak blisko,
   Na szyjach waszych cicho pętle się zacisną.
   Konic nadejdzie niespodziewanie,
   Śmiertelne istnienie zostanie przerwane.
Zapadło milczenie. W końcu przerwała je Frances, córka Nike.
 - Przecież przepowiedni nie należy rozumieć dosłownie, może chodzić o coś innego – zasugerowała.
 - Tak? – warknął Jake od Hefajstosa. – W takim razie jak rozumiesz słowa „koniec nadejdzie niespodziewanie”?
Rachel ukryła twarz w dłoniach.
 - To nie twoja wina – powiedziała do niej Frances łagodnym głosem. – Ty tylko nam coś przekazałaś.
 - Czy ktoś z was wie, co ta przepowiednia może znaczyć? – spytał Nico do Angelo, syn Hadesa. Zadał to pytanie wszystkim, ale patrzył na milczącą dotąd Annabeth. Nic dziwnego, w końcu była córką Ateny. Jeśli ktoś coś wiedział, to właśnie ona.
 - Nie – mruknęła. – Nie jestem pewna, ale… nie. – Mojej uwadze nie uszło to, że nagle mocniej ścisnęła moją rękę, jakby była czymś wyraźnie zaniepokojona. Oczywiście, wszyscy byliśmy, ale ona wyglądała, jakby… coś wiedziała, ale nie chciała nikomu powiedzieć.
Lena  przygryzła wargę. „Król straci moc swojego żywiołu” wymamrotała.
 - Co? – zapytałem.
 - Nic takiego – odparła nieco zbyt szybko.
- Co zrobimy? – zapytała Katie.
 - No cóż, jeśli się nie mylę, przepowiednia mówi o misji. Ktoś musi się na nią udać i to niezwłocznie – rzekł Chejron. Katie spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby zwariował.
 - Chcesz kogoś wysłać na misję, która skończy się zniszczeniem? – upewniła się.
 - Nie widzę innego rozwiązania – odpowiedział centaur.
 - Przecież to samobójstwo! – zawołał Connor, brat Travisa. Wszyscy zrobili takie miny, jakby się z nim w stu procentach zgadzali.
 - Ale to jedyne, co możemy zrobić. Musimy wysłać na tą misję naszych najlepiej wyszkolonych herosów. Annabeth, Percy, Clarisse. To wasze zadanie. Zgadzacie się je przyjąć?
Poczułem, że kanapki z serem i sałatą, które zjadła na śniadanie nagle zapragnęły wydostać się na zewnątrz. Nie mogłem wykrztusić z siebie ani słowa. Jasne, bywałem już na wielu misjach, czasem przepowiednie bywały nawet straszne, ale ta wyraźnie mówiła, że ci, którzy postanowią ją wypełnić, już nie wrócą. Miałem przeczucie, że co do tego akurat się nie myliła. Spojrzałem na pozostałych. Annabeth wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale w głowie miałem pustkę. Clarisse próbowała udawać dzielną, ale gwałtownie pobladła, a głos jej drżał, gdy przemówiła.
 - Jeżeli nie ma wyjścia podejmę wyzwanie – oznajmiła. – Ja… spróbuję. Może się udać. – Nikt nie uwierzył, że rzeczywiście może się udać, ale nikt jej tego nie powiedział. Zapewne i tak to wiedziała.
 - Percy? Annabeth? – Chejron powiedział to takim tonem, jakby pytał nas czy chcemy pójść z Clarisse na pizzę, a nie na śmiertelnie niebezpieczną misję.
 - Nie mówcie mi, że stchórzyliście! – prychnęła Clarisse.
 - Oczywiście, że nie! – zawołałem zdenerwowany. – Pójdę z tobą. – Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale nie miałem wyjścia. Po części chodziło o to, że nienawidzę, gdy Clarisse nazywa mnie tchórzem, ale po części po prostu wiedziałem, że powinienem to zrobić. Annabeth jakby się zawahała. Z jednej strony bardzo chciałem, żeby została w obozie i była bezpieczna, ale z drugiej, choć wiedziałem, że to nieco samolubne, chciałem mieć ją przy sobie w trakcie tej misji. Popatrzyła na mnie i w końcu powiedziała:
 - Ja też pójdę. Może damy radę. – To był ten moment, kiedy wszyscy powinni zacząć klaskać, ale usłyszałem tylko kilka cichych uderzeń dłoni. Katie piorunowała Chejrona spojrzeniem, jakby wciąż nie mogła uwierzyć, że się na to zgodził. Travis i Connor Hoodowie chyba pierwszy raz w życiu przestali zajmować się głupimi żartami, nawet oni docenili powagę sytuacji. Lena rzucała nam niespokojne spojrzenia, jakby chciała nas przed czymś ostrzec, ale w końcu dała sobie spokój. Nico przyglądał się nam w taki sposób, że chyba już zastanawiał się jak będziemy wyglądać jako duchy. Wydawało mi się, że nawet złośliwy uśmieszek Drew nieco przybladł, choć może była to tylko kwestia oświetlenia.
 - To jest najgłupsza rzecz na świecie – szepnęła do mojego ucha Annabeth. – I jeśli przez ciebie zginiemy, to przysięgam, że osobiście zabiję cię jeszcze raz. – Tak, moja dziewczyna była bez dwóch zdań w świetnym nastroju.
 - Ekhem… no to… powodzenia. – Frances przerwała niezręczną ciszę.
 - Powodzenia – mruknęli wszyscy.
Spojrzałem na Clarisse i Annabeth. Obie za wszelką cenę starały udawać, że są dzielne, choć Clarisse wychodziło to znacznie lepiej. Zastanawiałem się, czy nie robiła tego tak naprawdę przez większość życia.
Moja drużyna. Drużyna, z którą wyruszę na misję (i prawdopodobnie umrę).
 - No, to co? – zwróciłem się do nich. – Gotowe na kolejne odwalanie dla bogów czarnej roboty?
 ________________________________________________
Voila! (ktoś wie, jak tu zrobić akcent nad "a"? :P) Brawa dla mnie, drugi rozdział skończony. I brawa dla Was, bo dotrwaliście do końca.
<tu chyba powinnam coś jeszcze napisać, ale nie wiem co>
Czekam na Wasze opinie ;)

1 komentarz:

  1. Nie wiem skąd wzięłaś tą przepowiednię, ale jet naprawdę dobra. Choć większości z niej nie zrozumiałam xd Opis zdarzeń wydarzeń czy co to tam jest, tak jak w poprzednim rozdziale genialny. No więc... Moja pierwsza uwaga: zwiększ tą czcionkę, bo ledwie mogę się doczytać (ślepota dopada ludzi w każdym wieku xdd) Druga: eee ten dopiero drugi rozdział, a ty już wysyłasz na stracenie herosów, bardzo nieładnie -,- Dobra żartuje, jest świetnie bo zaczyna się akcja i dreszczyk emocji. Oby tak dalej ;>

    OdpowiedzUsuń