Hej ;) Dostałam nominację do LBA od Ewy Zembroń z bloga http://percyandclarisse.blogspot.com
No to tak:
1. Ulubione imię męskie i żeńskie?
Hmm... trudno wybrać jedno. Z żeńskich strasznie podoba mi się Klara, a z męskich... może Adam? Albo Nico (nie, to nie przez PJ)
2. Ulubiony przedmiot w szkole?
Języki obce, zdecydowanie. I może jeszcze historia, chociaż to może głównie dlatego, że mam bardzo fajnego nauczyciela. Tak w sumie to starożytność jest nawet ciekawa, ale potem to tylko się biją i biją (a przynajmniej w naszym podręczniku) co jest za smutne i za nudne jak dla mnie.
3. Najgorsza przeczytana książka?
Krzyżacy ;-; Chyba nie trzeba pisać dlaczego...
4. Ulubiona piosenka?
Nie mam jednej. Ogólnie to słucham takie, które mają fajne teksty, które mogę odnieść do swojego życia albo są po prostu bardzo wzruszające <3 Głównie rock, ale w sumie to gatunek nie jest ważny, tylko żeby była dobra
5. Imię najlepszego przyjaciela/przyjaciółki?
Alicja, Julia <3
6. Najsmutniejsza komedia? :D
Moje życie? xD
7. Najbardziej absurdalna kreskówka?
Nie oglądam kreskówek. Przestałam jak byłam mała, bo były za bardzo absurdalne...
8. Co sądzisz o stereotypach?
Jak można tak po prostu oceniać człowieka? Dobrze się uczy to musi być nudny? Słucha metalu to od razu satanista i zło wcielone? Co ma pasja/zainteresowania/nawyki/grubość portfela/kolor skóry/kolor włosów/wiara/narodowość/styl ubierania/pierdyliard innych nieważnych rzeczy do tego co się naprawdę liczy, czyli wnętrza? *taki mój mały bulwers... gadać bym mogła o tym w nieskończoność, ale nie chce mi się pisać*
9. Najfajniejsza wiadomość jaką usłyszałeś/aś?
Jak się dowiedziałam, że wystąpię w Deutsche Oper Berlin. ELO LUDZIE, JESTEM SŁAWNA! Nie, serio, to takie... fajne :D
10. Trzy rzeczy bez których nie ruszyłbyś/abyś się z domu?
Yyy... ubrania? Legitymacja, bo trzeba czymś dojechać xD I portfel albo telefon, nie mogę się zdecydować...
11. Miejsce na świecie które chciałbyś/chciałabyś odwiedzić?
Jeszcze raz do Paryża, Grecji albo Londynu <3 A jeśli gdzieś, gdzie nie byłam to Indie i te klimaty ;)
Ja nominuję:
http://zostalamzmuszonabygozalozyc.blogspot.com
http://no-good-without-evil.blogspot.com/
http://sonanddaughtergods.blogspot.com/
http://piorem-vittorii.blogspot.com
http://the-way-u-lie.blogspot.com/
http://lamaisondelamort-by-blacksun.blogspot.com/
http://percy-jackson-dalsze-losy.blogspot.com/
http://nowe-pokolenie-hogwart.blogspot.com
http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/
http://www.siostryswiatla.blogspot.com/
http://believeinjelsa.blogspot.com
Musicie odpowiedzieć na moje 11 pytań, nominować 11 blogów (informując o tym ich właścicieli) i ułożyć swoje 11 pytań ;)
A oto moje pytania:
1. Od jak dawna piszesz i dlaczego zaczęłaś?
2. Jakieś inne pasje poza pisaniem?
3. Największe marzenie?
4. Co cenisz w ludziach?
5. Co cię denerwuje?
6. Góry czy morze?
7. Masz piosenkę, która zdaje się być napisana o tobie? Jak tak to jaką?
8. Wolisz dawać czy dostawać?
9. Masz jakiś nietypowy talent?
10. Ulubiony i najgorszy przedmiot?
11. Coś, co inni lubią, a ty nienawidzisz albo na odwrót?
niedziela, 29 marca 2015
piątek, 20 marca 2015
Rozdział 3 - Joanne - Koszmary wracają
Tego dnia zabawy przy ognisku nie szły dobrze. Wszyscy domkowi byli w
złych humorach i chyba zarazili tym pozostałych. Poza tym zauważyłam, że
nigdzie nie było Annabeth, Clarisse i Percy’ego. Byłam prawie pewna, że to ma
coś wspólnego z tym spotkaniem sprzed kilku godzin. Dzieciaki od Apollina
próbowały prowadzić śpiewy, ale nikt się do nich nie dołączał.
- Jak myślisz, o co chodzi? – nienawidziłam
czegoś nie wiedzieć, więc zapytałam stojącego obok chłopaka.
- A bo ja wiem? – odburknął tamten. - Może
okazało się, że mamy dodatkowe zajęcia ze starożytnej greki? – dodał, po czym
odszedł. Odnalazłam w tłumie moją przyjaciółkę, Susan, córkę Apollina,
rozpaczliwie próbującą namówić do śpiewania grupkę młodszych dzieciaków.
- Sue, wiesz może, co jest dzisiaj grane?
Wszyscy są w złych humorach.
- Nie wiem. – Susan zmarszczyła czoło. –
Alexandra mówiła mi, że Frances jej powiedziała, że coś wydarzyło się na tej naradzie, ale nie chciała powiedzieć co. Poza
tym była tam też ta dziewczyna, Rachel Dare… - w jej tonie słychać było wyraźne
oskarżenie, jakby uważała, że to Rachel jest winna wszystkiemu.
- Rachel? A co ona ma do tego? – zdziwiłam
się. Rachel była moją koleżanką, choć Susan nigdy się z nią dobrze nie
dogadywała. Oczywiście, rozumiałam to, ale takie podejrzenia to chyba trochę za
dużo.
- Z pewnością maczała w tym palce. Od zawsze
była trochę dziwna, nie uważasz?
- Nie wydaje mi się – odrzekłam chłodno. – Jak
dla mnie to całkiem fajna dziewczyna.
- Ale przecież nawet nie jest półboginią… I mówię
ci, coś z nią jest nie tak – szepnęła moja przyjaciółka.
- Rachel jest w porządku. I Wiesz co? Myślę,
że jej po prostu zazdrościsz – stwierdziłam.
- Niby dlaczego?
- Bo ona otrzymała od twojego ojca dar
jasnowidzenia, a ty nie – wyjaśniłam. - A
przecież wszyscy wiedzą jak bardzo o tym marzyłaś.
Susan tylko
prychnęła i się odwróciła, co oznaczało, że trafiłam w jej czuły punkt.
Odeszłam od niej i próbowałam pogadać z innymi, ale nikt nie był dobrym nastroju.
W końcu postanowiłam wrócić do domku i trochę poczytać. Szczerze mówiąc byłam
też lekko zaniepokojona, bo domyślałam się, że coś musiało się stać na tej
naradzie. Nawet nie zauważyłam, kiedy stanęłam pod drzwiami domku numer 6 i weszłam
do środka. Już chciałam się rzucić na łóżko i wziąć książkę do ręki, gdy zauważyłam
jakąś postać klęczącą nad plecakiem. Podeszłam bliżej. To była moja przyrodnia starsza
siostra, Annabeth.
- Trochę ambrozji i nektaru, złote drachmy,
mitologia… - mruczała.
- Annabeth? Co ty robisz? – zapytałam zdziwiona.
- Nie twoja sprawa – burknęła.
- Gdzie jedziesz? – zapytałam, siadając na
łóżku.
- Do.. do domu, moja kuzynka kończy 21 lat, rozumiesz… - powiedziała lekko się jąkając.
- Jasne. Uznajmy, że ci wierzę. – Przewróciłam
oczami. - A co z Percym?
- Z Percym? – blondynka zmarszczyła czoło – Z
tego co wiem, to wszystko dobrze…
- Jego też nie było na ognisku – wyjaśniłam.
- Ach! Jego… jego mama mocno zachorowała...
- Oczywiście. A Clarisse?
- Clarisse? Och, jej siostra wychodzi za mąż
i…
- Ha! – krzyknęłam, uśmiechając się
tryumfalnie. – I tu cię mam! Prawie nie rozmawiasz z Clarisse, skąd nagle
miałabyś wiedzieć o ślubie jej siostry? –wyszczerzyłam zęby, dumna ze swoich
umiejętności dedukcji, ale po chwili spoważniałam. – Jedziecie na misję,
prawda? Jakąś niebezpieczną?
- Co? Joanne, proszę, nie wymyślaj…
- To ty nic nie zmyślaj, Annabeth. Wszyscy
domkowi są jacyś przygaszeni. Ty, Percy i Clarisse, czyli jedni z najlepszych
herosów nie pojawiacie się na ognisku. Spotykam tu ciebie pakującą do plecaka
nektar i złote drachmy. A jak parę godzin temu, no, już po tym zebraniu,
widziałam Rachel była w bardzo złym stanie. To była jakaś przepowiednia,
prawda?
- Tak, masz rację – jęknęła Annabeth. – Ale
Chejron powiedział, że to ma być tajemnica. I proszę, nie mów innym, nie chcemy
ich niepokoić…
- A powinniśmy się niepokoić? – zapytałam powagą.
- Słuchaj, i tak już za dużo
powiedziałam. Więcej ze mnie nie wyciągniesz – odrzekła moja siostra
kategorycznie. Westchnęłam z rezygnacją. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać,
ale jakoś nie mogłam skupić się na treści książki. Mimo, że było wcześnie
postanowiłam pójść się wykąpać. Gdy weszłam do łazienki stanęłam przed lustrem,
aby umyć twarz i przez chwilę… ale to musiało być złudzenie… tęczówki mojego
odbicia zaświeciły na czerwono. Zapewne tyko mi się wydawało. W końcu byłam
zmęczona. Wróciłam do pokoju, położyłam się na łóżku i prawie natychmiast
zasnęłam. Z początku miałam jakiś dziwaczny sen, w którym mój brat, Malcolm, z
plastikowym mieczem i choinkowym łańcuchem na szyi próbował mnie dopaść, bo
uważał, że oszukałam go podczas ostatniej gry w szachy. Jednak po chwili sceneria
zmieniła się. Zobaczyłam jakieś dziwne, mroczne miejsce, którego nigdy
wcześniej nie widziałam. Słyszałam tajemnicze szepty i złośliwe śmiechy. Co
jakiś czas pojawiały się błyski czerwonego światła. Z oddali dochodziły
rozpaczliwe krzyki, wołanie o pomoc i płacz. Już niedługo… powiedział głos. Nie potrafiłam określić, czy był on
męski czy żeński, cichy czy głośny, wysoki czy niski. Po prostu go usłyszałam.
Ale zdecydowanie był przesiąknięty złem. Głupi
herosi… mówił. Tylu rzeczy nie
wiedzą… Są tacy naiwni…Ciarki przeszły mi po plecach. Nagle głos zmienił
się. Nie wiedziałam jak, ale wyczułam zmianę. Jedno z nich tu jest! Zawołał. To
dziewczyna… Chyba od Ateny… Wszystko słyszała… Trzeba się jej pozbyć…
Zniszczyć! Albo wykorzystać… W tym momencie obudziłam się, rozdygotana i
oblana potem.
czwartek, 5 marca 2015
Rozdział 2 - Percy - nowa przepowiednia
Miałem okropny dzień nawet przed usłyszeniem
przepowiedni. Pokłóciłem się z mamą, już nawet nie pamiętam o co, jakiś pegaz o
mało co mnie nie stratował, w lodziarni zabrakło mojego ulubionego sorbetu,
pięć razy z rzędu przegrałem z Clarisse w walce na miecze i spowodowałem wybuch
jakiegoś sklepiku w centrum. Zdecydowanie nie był to rozkoszny poranek. A gdy
wypiłem trochę nektaru, przywitałem się z Mrocznym i spotkałem moich
przyjaciół, myślałem, że wreszcie jest dobrze, Katie, grupowa od Demeter
przyszła do mnie i powiedziała o tej tajnej naradzie. Narady w Obozie Herosów
polegały na tym, że przedstawiciele każdego z domków oraz Chejron siadali wokół
stołu do ping ponga i próbowali omawiać poważne kwestie. Usiadłem obok mojej
dziewczyny, Annabeth i złapałem ją za rękę. Tym razem była tam też Rachel Dare,
obozowa wyrocznia. Gdy ją zobaczyłem wiedział już, że będzie źle. To znaczy, nie
zrozumcie mnie źle, lubiłem Rachel, ale zdecydowanie nie lubiłem przepowiedni.
Zazwyczaj nie wróżyły one dobrze. Nawiasem mówiąc, zastanawiałem się, dlaczego
tyle przepowiedni mówi o śmierci i zniszczeniu, a żadna nie jest o czymś
przyjemnym, na przykład o niebieskich ciastach. Tak czy owak, Rachel miała
właśnie powtórzyć przepowiednię, gdy drzwi się otworzyły i wparowała przez nie
moja młodsza kuzynka, Lena.
- Hej! Słyszałam, że tu jest narada! To prawda?
No, zresztą przecież widzę – wypaliła. – Chejronie, coś się stało? Coś jest nie
tak? Bo Lacy powiedziała mi, że mam tu przyjść i że to podobno ściśle tajne,
coś bardzo poważnego, sprawa życia i śmierci i tak dalej. No, w zasadzie
usłyszała to od Drew, a ta mogła jak zwykle koloryzować, ale… - Dziewczynka
przerwała czując na sobie wzrok Drew, domkowej od Afrodyty. Należała do
najbardziej nielubianych obozowiczów, ale była święcie przekonana, że jest
najpopularniejsza. – To znaczy… - Lena
zamilkła, usiadła pomiędzy Katie a Rachel i potoczyła pytającym wzrokiem po
wszystkich zebranych.
- O co chodzi? – zapytała w
końcu.
- Rachel wygłosiła przepowiednię
– wyjaśnił Travis Hood, syn Hermesa.
- Jaką? – przestraszyła się
dziewczynka.
- Nie wiemy – warknęła Clarisse
od Aresa. – Jak przestaniecie gadać to nam powie. – Lena przewróciła oczami,
ale już się nie odzywała. Wszyscy spojrzeli na Rachel, która potrząsnęła rudymi
lokami.
- Misję, co skończy się zniszczeniem
Podjąć należy nieodwłóczenie.
Tam, gdzie niegdyś nie było nocy
Wojna się zacznie, a świat się skończy.
Z tych co wyruszą nie każdy wróci,
Co z prochu powstało w proch się obróci,
W przegranej walce staniecie do boju
Król straci moc swojego żywiołu
Powstanie upadły, upadnie potężny,
Zdrada i zagłada rozetną swe więzy.
Nie widzicie broni, która jest tak blisko,
Na szyjach waszych cicho pętle się zacisną.
Konic nadejdzie niespodziewanie,
Śmiertelne istnienie zostanie przerwane.
Zapadło milczenie. W końcu przerwała je Frances, córka Nike.
- Przecież przepowiedni nie
należy rozumieć dosłownie, może chodzić o coś innego – zasugerowała.
- Tak? – warknął Jake od Hefajstosa.
– W takim razie jak rozumiesz słowa „koniec nadejdzie niespodziewanie”?
Rachel ukryła twarz w dłoniach.
- To nie twoja wina –
powiedziała do niej Frances łagodnym głosem. – Ty tylko nam coś przekazałaś.
- Czy ktoś z was wie, co ta
przepowiednia może znaczyć? – spytał Nico do Angelo, syn Hadesa. Zadał to
pytanie wszystkim, ale patrzył na milczącą dotąd Annabeth. Nic dziwnego, w
końcu była córką Ateny. Jeśli ktoś coś wiedział, to właśnie ona.
- Nie – mruknęła. – Nie jestem
pewna, ale… nie. – Mojej uwadze nie uszło to, że nagle mocniej ścisnęła moją
rękę, jakby była czymś wyraźnie zaniepokojona. Oczywiście, wszyscy byliśmy, ale
ona wyglądała, jakby… coś wiedziała, ale nie chciała nikomu powiedzieć.
Lena przygryzła wargę. „Król straci moc swojego żywiołu” wymamrotała.
- Co? – zapytałem.
- Nic takiego – odparła nieco
zbyt szybko.
- Co zrobimy? – zapytała Katie.
- No cóż, jeśli się nie mylę,
przepowiednia mówi o misji. Ktoś musi się na nią udać i to niezwłocznie – rzekł
Chejron. Katie spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby zwariował.
- Chcesz kogoś wysłać na misję,
która skończy się zniszczeniem? – upewniła się.
- Nie widzę innego rozwiązania
– odpowiedział centaur.
- Przecież to samobójstwo! –
zawołał Connor, brat Travisa. Wszyscy zrobili takie miny, jakby się z nim w stu
procentach zgadzali.
- Ale to jedyne, co możemy
zrobić. Musimy wysłać na tą misję naszych najlepiej wyszkolonych herosów.
Annabeth, Percy, Clarisse. To wasze zadanie. Zgadzacie się je przyjąć?
Poczułem, że kanapki z serem i sałatą, które zjadła na śniadanie nagle
zapragnęły wydostać się na zewnątrz. Nie mogłem wykrztusić z siebie ani słowa.
Jasne, bywałem już na wielu misjach, czasem przepowiednie bywały nawet
straszne, ale ta wyraźnie mówiła, że ci, którzy postanowią ją wypełnić, już nie
wrócą. Miałem przeczucie, że co do tego akurat się nie myliła. Spojrzałem na
pozostałych. Annabeth wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Chciałem ją jakoś
pocieszyć, ale w głowie miałem pustkę. Clarisse próbowała udawać dzielną, ale
gwałtownie pobladła, a głos jej drżał, gdy przemówiła.
- Jeżeli nie ma wyjścia podejmę
wyzwanie – oznajmiła. – Ja… spróbuję. Może się udać. – Nikt nie uwierzył, że
rzeczywiście może się udać, ale nikt jej tego nie powiedział. Zapewne i tak to
wiedziała.
- Percy? Annabeth? – Chejron
powiedział to takim tonem, jakby pytał nas czy chcemy pójść z Clarisse na
pizzę, a nie na śmiertelnie niebezpieczną misję.
- Nie mówcie mi, że
stchórzyliście! – prychnęła Clarisse.
- Oczywiście, że nie! – zawołałem
zdenerwowany. – Pójdę z tobą. – Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale nie
miałem wyjścia. Po części chodziło o to, że nienawidzę, gdy Clarisse nazywa
mnie tchórzem, ale po części po prostu wiedziałem, że powinienem to zrobić.
Annabeth jakby się zawahała. Z jednej strony bardzo chciałem, żeby została w
obozie i była bezpieczna, ale z drugiej, choć wiedziałem, że to nieco
samolubne, chciałem mieć ją przy sobie w trakcie tej misji. Popatrzyła na mnie
i w końcu powiedziała:
- Ja też pójdę. Może damy radę.
– To był ten moment, kiedy wszyscy powinni zacząć klaskać, ale usłyszałem tylko
kilka cichych uderzeń dłoni. Katie piorunowała Chejrona spojrzeniem, jakby
wciąż nie mogła uwierzyć, że się na to zgodził. Travis i Connor Hoodowie chyba pierwszy
raz w życiu przestali zajmować się głupimi żartami, nawet oni docenili powagę
sytuacji. Lena rzucała nam niespokojne spojrzenia, jakby chciała nas przed
czymś ostrzec, ale w końcu dała sobie spokój. Nico przyglądał się nam w taki
sposób, że chyba już zastanawiał się jak będziemy wyglądać jako duchy. Wydawało
mi się, że nawet złośliwy uśmieszek Drew nieco przybladł, choć może była to
tylko kwestia oświetlenia.
- To jest najgłupsza rzecz na
świecie – szepnęła do mojego ucha Annabeth. – I jeśli przez ciebie zginiemy, to
przysięgam, że osobiście zabiję cię jeszcze raz. – Tak, moja dziewczyna była
bez dwóch zdań w świetnym nastroju.
- Ekhem… no to… powodzenia. –
Frances przerwała niezręczną ciszę.
- Powodzenia – mruknęli
wszyscy.
Spojrzałem na Clarisse i Annabeth. Obie za wszelką cenę starały
udawać, że są dzielne, choć Clarisse wychodziło to znacznie lepiej.
Zastanawiałem się, czy nie robiła tego tak naprawdę przez większość życia.
Moja drużyna. Drużyna, z którą wyruszę na misję (i prawdopodobnie umrę).
- No, to co? – zwróciłem się do
nich. – Gotowe na kolejne odwalanie dla bogów czarnej roboty?
________________________________________________
Voila! (ktoś wie, jak tu zrobić akcent nad "a"? :P) Brawa dla mnie, drugi rozdział skończony. I brawa dla Was, bo dotrwaliście do końca.
<tu chyba powinnam coś jeszcze napisać, ale nie wiem co>
Czekam na Wasze opinie ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)