niedziela, 29 marca 2015

LBA

Hej ;) Dostałam nominację do LBA od Ewy Zembroń z bloga  http://percyandclarisse.blogspot.com
 No to tak:

1. Ulubione imię męskie i żeńskie?
Hmm... trudno wybrać jedno. Z żeńskich strasznie podoba mi się Klara, a z męskich... może Adam? Albo Nico (nie, to nie przez PJ) 
  2. Ulubiony przedmiot w szkole?
Języki obce, zdecydowanie. I może jeszcze historia, chociaż to może głównie dlatego, że mam bardzo fajnego nauczyciela. Tak w sumie to starożytność jest nawet ciekawa, ale potem to tylko się biją i biją (a przynajmniej w naszym podręczniku) co jest za smutne i za nudne jak dla mnie. 
  3. Najgorsza przeczytana książka?
Krzyżacy ;-; Chyba nie trzeba pisać dlaczego...
  4. Ulubiona piosenka?
Nie mam jednej. Ogólnie to słucham takie, które mają fajne teksty, które mogę odnieść do swojego życia albo są po prostu bardzo wzruszające <3 Głównie rock, ale w sumie to gatunek nie jest ważny, tylko żeby była dobra 5. Imię najlepszego przyjaciela/przyjaciółki?
Alicja, Julia <3
  6. Najsmutniejsza komedia? :D
Moje życie? xD
 7. Najbardziej absurdalna kreskówka? 
Nie oglądam kreskówek. Przestałam jak byłam mała, bo były za bardzo absurdalne... 
  8. Co sądzisz o stereotypach?
Jak można tak po prostu oceniać człowieka? Dobrze się uczy to musi być nudny? Słucha metalu to od razu satanista i zło wcielone? Co ma pasja/zainteresowania/nawyki/grubość portfela/kolor skóry/kolor włosów/wiara/narodowość/styl ubierania/pierdyliard innych nieważnych rzeczy do tego co się naprawdę liczy, czyli wnętrza? *taki mój mały bulwers... gadać bym mogła o tym w nieskończoność, ale nie chce mi się pisać* 
 9. Najfajniejsza wiadomość jaką usłyszałeś/aś?
Jak się dowiedziałam, że wystąpię w Deutsche Oper Berlin. ELO LUDZIE, JESTEM SŁAWNA! Nie, serio, to takie... fajne :D  
10. Trzy rzeczy bez których nie ruszyłbyś/abyś się z domu?
Yyy... ubrania? Legitymacja, bo trzeba czymś dojechać xD I portfel albo telefon, nie mogę się zdecydować...  
11. Miejsce na świecie które chciałbyś/chciałabyś odwiedzić? 
Jeszcze raz do Paryża, Grecji albo Londynu <3 A jeśli gdzieś, gdzie nie byłam to Indie i te klimaty ;)

Ja nominuję:
http://zostalamzmuszonabygozalozyc.blogspot.com
http://no-good-without-evil.blogspot.com/
http://sonanddaughtergods.blogspot.com/
http://piorem-vittorii.blogspot.com
http://the-way-u-lie.blogspot.com/
http://lamaisondelamort-by-blacksun.blogspot.com/
http://percy-jackson-dalsze-losy.blogspot.com/
http://nowe-pokolenie-hogwart.blogspot.com
http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/
http://www.siostryswiatla.blogspot.com/
http://believeinjelsa.blogspot.com

Musicie odpowiedzieć na moje 11 pytań, nominować 11 blogów (informując o tym ich właścicieli) i ułożyć swoje 11 pytań ;)

A oto moje pytania:
1. Od jak dawna piszesz i dlaczego zaczęłaś?
2. Jakieś inne pasje poza pisaniem?
3. Największe marzenie?
4. Co cenisz w ludziach?
5. Co cię denerwuje?
6. Góry czy morze?
7. Masz piosenkę, która zdaje się być napisana o tobie? Jak tak to jaką?
8. Wolisz dawać czy dostawać?
9. Masz jakiś nietypowy talent?
10. Ulubiony i najgorszy przedmiot?
11. Coś, co inni lubią, a ty nienawidzisz albo na odwrót?


piątek, 20 marca 2015

Rozdział 3 - Joanne - Koszmary wracają



Tego dnia zabawy przy ognisku nie szły dobrze. Wszyscy domkowi byli w złych humorach i chyba zarazili tym pozostałych. Poza tym zauważyłam, że nigdzie nie było Annabeth, Clarisse i Percy’ego. Byłam prawie pewna, że to ma coś wspólnego z tym spotkaniem sprzed kilku godzin. Dzieciaki od Apollina próbowały prowadzić śpiewy, ale nikt się do nich nie dołączał.
 - Jak myślisz, o co chodzi? – nienawidziłam czegoś nie wiedzieć, więc zapytałam stojącego obok chłopaka.  
 - A bo ja wiem? – odburknął tamten. - Może okazało się, że mamy dodatkowe zajęcia ze starożytnej greki? – dodał, po czym odszedł. Odnalazłam w tłumie moją przyjaciółkę, Susan, córkę Apollina, rozpaczliwie próbującą namówić do śpiewania grupkę młodszych dzieciaków.
 - Sue, wiesz może, co jest dzisiaj grane? Wszyscy są w złych humorach.
 - Nie wiem. – Susan zmarszczyła czoło. – Alexandra mówiła mi, że Frances jej powiedziała, że coś wydarzyło się na tej naradzie, ale nie chciała powiedzieć co. Poza tym była tam też ta dziewczyna, Rachel Dare… - w jej tonie słychać było wyraźne oskarżenie, jakby uważała, że to Rachel jest winna wszystkiemu.
 - Rachel? A co ona ma do tego? – zdziwiłam się. Rachel była moją koleżanką, choć Susan nigdy się z nią dobrze nie dogadywała. Oczywiście, rozumiałam to, ale takie podejrzenia to chyba trochę za dużo.
 - Z pewnością maczała w tym palce. Od zawsze była trochę dziwna, nie uważasz?
 - Nie wydaje mi się – odrzekłam chłodno. – Jak dla mnie to całkiem fajna dziewczyna.
 - Ale przecież nawet nie jest półboginią… I mówię ci, coś z nią jest nie tak – szepnęła moja przyjaciółka.
 - Rachel jest w porządku. I Wiesz co? Myślę, że jej po prostu zazdrościsz – stwierdziłam.
 - Niby dlaczego?
 - Bo ona otrzymała od twojego ojca dar jasnowidzenia, a ty nie – wyjaśniłam.  - A przecież wszyscy wiedzą jak bardzo o tym marzyłaś.
Susan tylko prychnęła i się odwróciła, co oznaczało, że trafiłam w jej czuły punkt. Odeszłam od niej i próbowałam pogadać z innymi, ale nikt nie był dobrym nastroju. W końcu postanowiłam wrócić do domku i trochę poczytać. Szczerze mówiąc byłam też lekko zaniepokojona, bo domyślałam się, że coś musiało się stać na tej naradzie. Nawet nie zauważyłam, kiedy stanęłam pod drzwiami domku numer 6 i weszłam do środka. Już chciałam się rzucić na łóżko i wziąć książkę do ręki, gdy zauważyłam jakąś postać klęczącą nad plecakiem. Podeszłam bliżej. To była moja przyrodnia starsza siostra, Annabeth.
 - Trochę ambrozji i nektaru, złote drachmy, mitologia… - mruczała.
 - Annabeth? Co ty robisz? – zapytałam  zdziwiona.
 - Nie twoja sprawa – burknęła.
 - Gdzie jedziesz? – zapytałam, siadając na łóżku.
 - Do.. do domu, moja kuzynka kończy 21 lat, rozumiesz… - powiedziała lekko się jąkając.
 - Jasne. Uznajmy, że ci wierzę. – Przewróciłam oczami. - A co z Percym?
 - Z Percym? – blondynka zmarszczyła czoło – Z tego co wiem, to wszystko dobrze…
 - Jego też nie było na ognisku – wyjaśniłam.
 - Ach! Jego… jego mama mocno zachorowała...
 - Oczywiście. A Clarisse?
 - Clarisse? Och, jej siostra wychodzi za mąż i…
 - Ha! – krzyknęłam, uśmiechając się tryumfalnie. – I tu cię mam! Prawie nie rozmawiasz z Clarisse, skąd nagle miałabyś wiedzieć o ślubie jej siostry? –wyszczerzyłam zęby, dumna ze swoich umiejętności dedukcji, ale po chwili spoważniałam. – Jedziecie na misję, prawda? Jakąś niebezpieczną?
 - Co? Joanne, proszę, nie wymyślaj…
 - To ty nic nie zmyślaj, Annabeth. Wszyscy domkowi są jacyś przygaszeni. Ty, Percy i Clarisse, czyli jedni z najlepszych herosów nie pojawiacie się na ognisku. Spotykam tu ciebie pakującą do plecaka nektar i złote drachmy. A jak parę godzin temu, no, już po tym zebraniu, widziałam Rachel była w bardzo złym stanie. To była jakaś przepowiednia, prawda?
 - Tak, masz rację – jęknęła Annabeth. – Ale Chejron powiedział, że to ma być tajemnica. I proszę, nie mów innym, nie chcemy ich niepokoić…
 - A powinniśmy się niepokoić? – zapytałam powagą.
 - Słuchaj, i tak już za dużo powiedziałam. Więcej ze mnie nie wyciągniesz – odrzekła moja siostra kategorycznie. Westchnęłam z rezygnacją. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać, ale jakoś nie mogłam skupić się na treści książki. Mimo, że było wcześnie postanowiłam pójść się wykąpać. Gdy weszłam do łazienki stanęłam przed lustrem, aby umyć twarz i przez chwilę… ale to musiało być złudzenie… tęczówki mojego odbicia zaświeciły na czerwono. Zapewne tyko mi się wydawało. W końcu byłam zmęczona. Wróciłam do pokoju, położyłam się na łóżku i prawie natychmiast zasnęłam. Z początku miałam jakiś dziwaczny sen, w którym mój brat, Malcolm, z plastikowym mieczem i choinkowym łańcuchem na szyi próbował mnie dopaść, bo uważał, że oszukałam go podczas ostatniej gry w szachy. Jednak po chwili sceneria zmieniła się. Zobaczyłam jakieś dziwne, mroczne miejsce, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Słyszałam tajemnicze szepty i złośliwe śmiechy. Co jakiś czas pojawiały się błyski czerwonego światła. Z oddali dochodziły rozpaczliwe krzyki, wołanie o pomoc i płacz. Już niedługo… powiedział głos. Nie potrafiłam określić, czy był on męski czy żeński, cichy czy głośny, wysoki czy niski. Po prostu go usłyszałam. Ale zdecydowanie był przesiąknięty złem. Głupi herosi… mówił. Tylu rzeczy nie wiedzą… Są tacy naiwni…Ciarki przeszły mi po plecach. Nagle głos zmienił się. Nie wiedziałam jak, ale wyczułam zmianę. Jedno z nich tu jest! Zawołał. To dziewczyna… Chyba od Ateny… Wszystko słyszała… Trzeba się jej pozbyć… Zniszczyć! Albo wykorzystać… W tym momencie obudziłam się, rozdygotana i oblana potem.

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 2 - Percy - nowa przepowiednia



               Miałem okropny dzień nawet przed usłyszeniem przepowiedni. Pokłóciłem się z mamą, już nawet nie pamiętam o co, jakiś pegaz o mało co mnie nie stratował, w lodziarni zabrakło mojego ulubionego sorbetu, pięć razy z rzędu przegrałem z Clarisse w walce na miecze i spowodowałem wybuch jakiegoś sklepiku w centrum. Zdecydowanie nie był to rozkoszny poranek. A gdy wypiłem trochę nektaru, przywitałem się z Mrocznym i spotkałem moich przyjaciół, myślałem, że wreszcie jest dobrze, Katie, grupowa od Demeter przyszła do mnie i powiedziała o tej tajnej naradzie. Narady w Obozie Herosów polegały na tym, że przedstawiciele każdego z domków oraz Chejron siadali wokół stołu do ping ponga i próbowali omawiać poważne kwestie. Usiadłem obok mojej dziewczyny, Annabeth i złapałem ją za rękę. Tym razem była tam też Rachel Dare, obozowa wyrocznia. Gdy ją zobaczyłem wiedział już, że będzie źle. To znaczy, nie zrozumcie mnie źle, lubiłem Rachel, ale zdecydowanie nie lubiłem przepowiedni. Zazwyczaj nie wróżyły one dobrze. Nawiasem mówiąc, zastanawiałem się, dlaczego tyle przepowiedni mówi o śmierci i zniszczeniu, a żadna nie jest o czymś przyjemnym, na przykład o niebieskich ciastach. Tak czy owak, Rachel miała właśnie powtórzyć przepowiednię, gdy drzwi się otworzyły i wparowała przez nie moja młodsza kuzynka, Lena.
 - Hej! Słyszałam, że tu jest narada! To prawda? No, zresztą przecież widzę – wypaliła. – Chejronie, coś się stało? Coś jest nie tak? Bo Lacy powiedziała mi, że mam tu przyjść i że to podobno ściśle tajne, coś bardzo poważnego, sprawa życia i śmierci i tak dalej. No, w zasadzie usłyszała to od Drew, a ta mogła jak zwykle koloryzować, ale… - Dziewczynka przerwała czując na sobie wzrok Drew, domkowej od Afrodyty. Należała do najbardziej nielubianych obozowiczów, ale była święcie przekonana, że jest najpopularniejsza. – To znaczy… -  Lena zamilkła, usiadła pomiędzy Katie a Rachel i potoczyła pytającym wzrokiem po wszystkich zebranych.
 - O co chodzi? – zapytała w końcu.
 - Rachel wygłosiła przepowiednię – wyjaśnił Travis Hood, syn Hermesa.
 - Jaką? – przestraszyła się dziewczynka.
 - Nie wiemy – warknęła Clarisse od Aresa. – Jak przestaniecie gadać to nam powie. – Lena przewróciła oczami, ale już się nie odzywała. Wszyscy spojrzeli na Rachel, która potrząsnęła rudymi lokami.
 - Misję, co skończy się zniszczeniem
   Podjąć należy nieodwłóczenie.
   Tam, gdzie niegdyś nie było nocy
   Wojna się zacznie, a świat się skończy.
   Z tych co wyruszą nie każdy wróci,
   Co z prochu powstało w proch się obróci,
   W przegranej walce staniecie do boju
   Król straci moc swojego żywiołu
   Powstanie upadły, upadnie potężny,
   Zdrada i zagłada rozetną swe więzy.
   Nie widzicie broni, która jest tak blisko,
   Na szyjach waszych cicho pętle się zacisną.
   Konic nadejdzie niespodziewanie,
   Śmiertelne istnienie zostanie przerwane.
Zapadło milczenie. W końcu przerwała je Frances, córka Nike.
 - Przecież przepowiedni nie należy rozumieć dosłownie, może chodzić o coś innego – zasugerowała.
 - Tak? – warknął Jake od Hefajstosa. – W takim razie jak rozumiesz słowa „koniec nadejdzie niespodziewanie”?
Rachel ukryła twarz w dłoniach.
 - To nie twoja wina – powiedziała do niej Frances łagodnym głosem. – Ty tylko nam coś przekazałaś.
 - Czy ktoś z was wie, co ta przepowiednia może znaczyć? – spytał Nico do Angelo, syn Hadesa. Zadał to pytanie wszystkim, ale patrzył na milczącą dotąd Annabeth. Nic dziwnego, w końcu była córką Ateny. Jeśli ktoś coś wiedział, to właśnie ona.
 - Nie – mruknęła. – Nie jestem pewna, ale… nie. – Mojej uwadze nie uszło to, że nagle mocniej ścisnęła moją rękę, jakby była czymś wyraźnie zaniepokojona. Oczywiście, wszyscy byliśmy, ale ona wyglądała, jakby… coś wiedziała, ale nie chciała nikomu powiedzieć.
Lena  przygryzła wargę. „Król straci moc swojego żywiołu” wymamrotała.
 - Co? – zapytałem.
 - Nic takiego – odparła nieco zbyt szybko.
- Co zrobimy? – zapytała Katie.
 - No cóż, jeśli się nie mylę, przepowiednia mówi o misji. Ktoś musi się na nią udać i to niezwłocznie – rzekł Chejron. Katie spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby zwariował.
 - Chcesz kogoś wysłać na misję, która skończy się zniszczeniem? – upewniła się.
 - Nie widzę innego rozwiązania – odpowiedział centaur.
 - Przecież to samobójstwo! – zawołał Connor, brat Travisa. Wszyscy zrobili takie miny, jakby się z nim w stu procentach zgadzali.
 - Ale to jedyne, co możemy zrobić. Musimy wysłać na tą misję naszych najlepiej wyszkolonych herosów. Annabeth, Percy, Clarisse. To wasze zadanie. Zgadzacie się je przyjąć?
Poczułem, że kanapki z serem i sałatą, które zjadła na śniadanie nagle zapragnęły wydostać się na zewnątrz. Nie mogłem wykrztusić z siebie ani słowa. Jasne, bywałem już na wielu misjach, czasem przepowiednie bywały nawet straszne, ale ta wyraźnie mówiła, że ci, którzy postanowią ją wypełnić, już nie wrócą. Miałem przeczucie, że co do tego akurat się nie myliła. Spojrzałem na pozostałych. Annabeth wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale w głowie miałem pustkę. Clarisse próbowała udawać dzielną, ale gwałtownie pobladła, a głos jej drżał, gdy przemówiła.
 - Jeżeli nie ma wyjścia podejmę wyzwanie – oznajmiła. – Ja… spróbuję. Może się udać. – Nikt nie uwierzył, że rzeczywiście może się udać, ale nikt jej tego nie powiedział. Zapewne i tak to wiedziała.
 - Percy? Annabeth? – Chejron powiedział to takim tonem, jakby pytał nas czy chcemy pójść z Clarisse na pizzę, a nie na śmiertelnie niebezpieczną misję.
 - Nie mówcie mi, że stchórzyliście! – prychnęła Clarisse.
 - Oczywiście, że nie! – zawołałem zdenerwowany. – Pójdę z tobą. – Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale nie miałem wyjścia. Po części chodziło o to, że nienawidzę, gdy Clarisse nazywa mnie tchórzem, ale po części po prostu wiedziałem, że powinienem to zrobić. Annabeth jakby się zawahała. Z jednej strony bardzo chciałem, żeby została w obozie i była bezpieczna, ale z drugiej, choć wiedziałem, że to nieco samolubne, chciałem mieć ją przy sobie w trakcie tej misji. Popatrzyła na mnie i w końcu powiedziała:
 - Ja też pójdę. Może damy radę. – To był ten moment, kiedy wszyscy powinni zacząć klaskać, ale usłyszałem tylko kilka cichych uderzeń dłoni. Katie piorunowała Chejrona spojrzeniem, jakby wciąż nie mogła uwierzyć, że się na to zgodził. Travis i Connor Hoodowie chyba pierwszy raz w życiu przestali zajmować się głupimi żartami, nawet oni docenili powagę sytuacji. Lena rzucała nam niespokojne spojrzenia, jakby chciała nas przed czymś ostrzec, ale w końcu dała sobie spokój. Nico przyglądał się nam w taki sposób, że chyba już zastanawiał się jak będziemy wyglądać jako duchy. Wydawało mi się, że nawet złośliwy uśmieszek Drew nieco przybladł, choć może była to tylko kwestia oświetlenia.
 - To jest najgłupsza rzecz na świecie – szepnęła do mojego ucha Annabeth. – I jeśli przez ciebie zginiemy, to przysięgam, że osobiście zabiję cię jeszcze raz. – Tak, moja dziewczyna była bez dwóch zdań w świetnym nastroju.
 - Ekhem… no to… powodzenia. – Frances przerwała niezręczną ciszę.
 - Powodzenia – mruknęli wszyscy.
Spojrzałem na Clarisse i Annabeth. Obie za wszelką cenę starały udawać, że są dzielne, choć Clarisse wychodziło to znacznie lepiej. Zastanawiałem się, czy nie robiła tego tak naprawdę przez większość życia.
Moja drużyna. Drużyna, z którą wyruszę na misję (i prawdopodobnie umrę).
 - No, to co? – zwróciłem się do nich. – Gotowe na kolejne odwalanie dla bogów czarnej roboty?
 ________________________________________________
Voila! (ktoś wie, jak tu zrobić akcent nad "a"? :P) Brawa dla mnie, drugi rozdział skończony. I brawa dla Was, bo dotrwaliście do końca.
<tu chyba powinnam coś jeszcze napisać, ale nie wiem co>
Czekam na Wasze opinie ;)